środa, 19 kwietnia 2017

Stresujące Święta

W 1967 r. dwaj amerykańscy psychiatrzy, Thomas Holmes i Richard Rahe postanowili zbadać, czy stres może prowadzić do choroby. W tym celu zbadali ponad 5.000 pacjentów i prosili ich o odpowiedź na pytanie, czy w okresie ostatnich dwóch lat poprzedzających badanie, doświadczyli jakiegoś istotnego zdarzenia życiowego. Dalsze badania doprowadziły do wyłonienia 43 najbardziej stresujących życiowych zdarzeń. Każde zdarzenie miało nadaną swoją wagę, a cały kwestionariusz, opublikowany później jako Social Readjustment Rating Scale (SRRS), służył do oceny ryzyka zachorowania wskutek stresu. Na 42 miejscu tej listy znajdują się „Święta”.

DLACZEGO ŚWIĘTA SĄ STRESUJĄCE

Jest kilka źródeł stresu związanych ze Świętami. Po pierwsze, Święta kojarzą się z okresem odpoczynku od codzienności, z chwilowym oddaleniem bieżących spraw, z błogą, niczym niezakłóconą „rajską” atmosferą, która spłynie na dom i rodzinę na tych kilka dni. Żeby tak się jednak stało, Święta muszą być dobrze przygotowane. Oto pierwsze źródło stresu – planowanie i przygotowanie świąt. Trzeba mieć wszystko przemyślane i zacząć nie za wcześnie, ale też nie za późno (tu: stres). Zaangażować w przygotowania rodzinę (tu: stres). Kupić wszystko, co potrzebne, następnie przygotować to i owo (tu: stres). W tym czasie odbywa się wielkie sprzątanie (tu: stres). Trwają negocjacje w rodzinie, kto, do kogo, kiedy, na jak długo pojedzie (tu: stres). Wreszcie, kto, koło kogo usiądzie (tu: stres). itd. itd. Święta muszą być idealne! No właśnie… perfekcjonizm jest ogromnym źródłem stresu w życiu, a w takim szczególnym momencie w roku, po prostu przygniata perfekcjonistę. Schematy społeczne wzmacniają tylko napięcie… w telewizji oglądamy pięknych, uśmiechniętych, radosnych ludzi bez skazy, zadowolonych z siebie, zrelaksowanych, w pięknych wnętrzach lub krajobrazach… to zobowiązuje… tu: stres…

No dobrze, a zastanawiał się ktoś, jak to się dzieje, że w Święta mamy być tacy zrelaksowani, odpięci od internetu i telefonu, na luzie, a tymczasem na co dzień jesteśmy napięci zadaniami, terminami… biegniemy wręcz, zamiast iść… i nagle z dnia na dzień STOP – teraz będzie relaks… gwałtowne wyhamowanie… kiedyś w Święta wchodziło się powoli… przygotowania do Świąt zaczynały się właściwie już następnego dnia po poprzednich Świętach, a kulinaria obsługiwane były na bieżąco przez cały rok, np. grzyby zbierało się w sezonie, a przed Świętami były „jak znalazł”… po prostu były… teraz grzyby muszą się znaleźć na liście zakupów. Dom powoli nabierał sznytu – zapachy znad kuchni, poprzedzone wcześniejszym zapachem pastowanych podłóg… niestety, nie funkcjonujemy już w takim rytmie, żyjemy „ostrą jazdą” cywilizowanego życia, które w piątek jeszcze każe nam domykać tematy w pracy, a w sobotę już się relaksować w domu… ostre hamowanie… brak okresu swobodnej adaptacji… to się nie dzieje harmonijnie, mamy więc kolejne, ważne źródło stresu.

Przeżyliśmy to – mamy Święta! Dzisiaj! Spotkanie z rodziną… uff… różnie bywa w rodzinach, ale nie we wszystkich rodzinach jest kolorowo… bywa, że rodzina jest z gruntu zgrana, ale istnieją drobne smaczki, które nie mają swojej szansy przekształcić się w swobodny żart, akceptowany przez wszystkich, a stają się źródłem żywej, polaryzującej polemiki… tutaj, co kto wybiera… sprawy religijne, polityczne, dobre życiowe rady, niedobry zięć i prześladująca teściowa… różne wrażliwe tematy… do tego parada kogutów – kto jaki ma samochód, gdzie był ostatnio za granicą, ile wydał na… na cokolwiek… jakie to ma znaczenie na co… ważne ile… żeby „tamtym” dopiec (to taka polska specjalność)… Bywają też rodziny, w których od razu wiadomo, że wszyscy przyjeżdżają dla Matki, ale między sobą różnią się zasadniczo w podstawowych sprawach, więc lepiej nie sadzać ich koło siebie… Mimo wszystko, są Święta, każdy stara się uszanować ten „święty” czas… stara się, ale nie zawsze się udaje… zatem, spotkanie z rodziną może być kolejnym, poważnym źródłem stresu, którego w niektórych rodzinach po prostu nie da się uniknąć.

Może się też darzyć, że są to „pierwsze Święta po”… np. po odejściu bliskiej osoby, po rozwodzie, po odejściu dzieci z domu, po przejściu na emeryturę… to również są okoliczności potęgujące świąteczny stres. Jeszcze gorzej jest tym, którzy Święta spędzają samotnie, a tęsknią… chodzi tu zarówno o samotność dosłowną, czyli fizyczny brak innej osoby, jak i samotność emocjonalną, która wyraża się brakiem dobrego porozumienia, oddaleniem, poczuciem braku więzi. Samotność jest źródłem wielkiego cierpienia… Warto o tym pamiętać, kiedy mijamy starszą wiekiem sąsiadkę.

JAK PRZETRWAĆ ŚWIĘTA BEZ STRESU

Obniż poprzeczkę – nie wszystko musi być tak perfekcyjnie. Zrób listę priorytetów. Skup się na realizacji najważniejszych oraz najbardziej „magicznych” kwestii. Zaangażuj innych w przygotowania. Pamiętaj, żeby zacząć „nie za późno”. Pewne sprawy, możesz mieć w myślach przez cały rok i wykorzystywać nadarzające się okazje, np. zakupowe. Postaraj się – jeśli to tylko możliwe – zwalniać tempo życiowe z pewnym wyprzedzeniem, nie z dnia na dzień. Nie utrzymuj z nikim napięcia, żeby w chwili wejścia w świąteczny czas, mieć czyste relacje. Planując przygotowania – zarezerwuj tzw. czas dla siebie.

CO ZROBIĆ, JEŚLI – MIMO STRAŃ – NIE UDAŁO CI SIĘ UNIKNĄĆ STRESU

Idź na terapię – jeśli nie możesz zmienić otaczającej Cię rzeczywistości, może zmienić sposób w jaki w tej rzeczywistości funkcjonujesz… co wybierasz, jak o tym myślisz, co robisz, co przeżywasz i w jaki sposób… i jeszcze więcej… jeszcze więcej możesz zmienić w sobie, żeby Ci się lepiej żyło…

ALE JA NIE JESTEM ZESTRESOWANA / ZESTRESOWANY

Taaak??? No to zrób sobie test Holmes’a i Rahe’a… tak, ten sam, o którym pisałem na początku – Social Readjustment Rating Scale (SRRS). Robi się go prosto: czytasz listę 43 wydarzeń życiowych. Przy każdej pozycji, w nawiasach, podana jest liczba (waga). Jeśli w ciągu ostatnich 2 lat przeżyłeś daną sytuację zliczasz liczbę z nawiasów. Jeśli są to tylko dwie lub więcej sytuacje – sumujesz te liczby. Oto lista:
1.       śmierć małżonka (100)
2.       rozwód (73)
3.       separacja małżeństwa (65)
4.       wyrok więzienia (63)
5.       śmierć bliskiego członka rodziny (63)
6.       własna choroba (53)
7.       małżeństwo (50)
8.       zwolnienie z pracy (47)
9.       ugoda małżeńska (45)
10.     emerytura (45)
11.     zmiana stanu zdrowia członka rodziny (44)
12.     ciąża (40)
13.     problemy seksualne (39)
14.     nowy członek rodziny (39)
15.     zmiany w prowadzonym biznesie (39)
16.     zmiana sytuacji finansowej (38)
17.     śmierć bliskiego przyjaciela (37)
18.     zmiana stanowiska pracy (36)
19.     częstsze kłótnie małżeńskie (35)
20.     duże zadłużenie (32)
21.     konieczność zwrotu dużego długu (30)
22.     zmiana obowiązków w pracy (29)
23.     dziecko opuszcza dom (29)
24.     spory z krewnymi małżonka (29)
25.     bardzo intensywna praca nad zadaniem (28)
26.     małżonek kończy lub zaczyna pracę (26)
27.     rozpoczęcie lub zakończenie szkoły (26)
28.     zmiana warunków życiowych (25)
29.     zmiana przyzwyczajeń (24)
30.     kłopoty z przełożonym (23)
31.     zmiana godzin lub warunków pracy (20)
32.     zmiana miejsca zamieszkania (20)
33.     zmiana szkoły (20)
34.     zmiana sposobu wypoczywania (19)
35.     zmiana praktyk religijnych (19)
36.     zmiana aktywności towarzyskiej (18)
37.     niewielka pożyczka czy kredyt (17)
38.     zmiana przyzwyczajeń snu (16)
39.     zmiana częstości spotkań z rodziną (15)
40.     zmiana nawyków jedzenia (15)
41.     wakacje (13)
42.     ważniejsze święta (12)
43.     niewielki konflikt z prawem (11)

Teraz policz swój wynik:

  • Przy wartości poniżej 150 ryzyko zachorowania na chorobę wywołaną stresem jest niewielkie.
  • Wynik w zakresie 150-299 – masz średnio podwyższone ryzyko zachorowania.
  • Wynik przekracza 300 – istnieje duże prawdopodobieństwo zachorowania w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy.
Zatem, przy wyniku równym lub większym od 150 warto udać się do psychiatry lub psychologa i porozmawiać o tym, co Cię stresuje… być może rozwiązać jeszcze jakiś, bardziej sprofilowany test… być może zrobić coś dla siebie… Zapraszam.

Znajdziesz mnie na www.znanylekarz.pl

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

28% Kanadyjczyków w wieku 15+ sprawuje opiekę nad członkami rodziny, z powodów zdrowotnych

Informal Caregivers - osoby opiekujące się swoimi bliskimi (krewnymi, przyjaciółmi) poza systemem opieki zdrowotnej, na własną rękę. Osoby korzystające z opieki to najczęściej osoby niedomagające życiowo z powodu swojego wieku, chorzy na raka, choroby serca, zaburzenia psychiczne, choroby reumatyczne, otępienia.

Formy pomocy mogą być różne - od świadczenia usług transportowych, poprze robienie zakupów, wspólne wizyty u lekarza, przyrządzanie posiłków, sprzątanie - aż po wspólne zamieszkiwanie w trybie 7/24 włącznie.

Dlaczego Kanada? Według Wikipedii ludność Kanady to 33,5 mln. ludzi. Ludność Polski to 37,7 mln. ludzi. Podobnie... Ale są też różnice - PKB Kanady to 38 tys. USD per capita, a PKB Polski 14 tys. USD per capita. Liczba łóżek w systemie tzw. opieki długoterminowej w Kanadzie to ponad 190 tys. łóżek, a w Polsce ok. 30 tys. łóżek... Widać, że przez system publicznej opieki zdrowotnej, w Kandzie płynie szerszy strumień pieniądza, niż w Polsce.

Im mniej opieki instytucjonalnej, tym więcej opieki nieformalnej, w domach... więc jeśli w Kanadzie dotyczy to ponad 9 mln osób - jakie liczby powinny być przytoczone w odniesieniu do Polski? Nikt chyba nie badał statystyk tego zjawiska w Polsce...

Nieformalni opiekunowie ponoszą koszty tej sytuacji... opiekun musi być dyspozycyjny... nierzadko rezygnuje z części lub większości swoich planów, bywa, że rezygnuje z pracy lub z możliwości rozwoju zawodowego... już sam fakt podjęcia opieki jest już trudnością, ponieważ w większości przypadków opiekujący się nie dysponują ani wiedzą, ani umiejętnościami w zakresie opieki, czy medycyny.

Z opieką wiążą się więc stres, wzmożone przewlekłe napięcie, ciągła gotowość, nierzadko bezsenne noce... może to doprowadzić do zaburzeń funkcjonowania (tzw. distress), do pogorszenia stanu zdrowia i konkretnych chorób (np. zaburzeń depresyjnych), a nawet wypalenia.

Jak opiekun może sobie radzić, aby zminimalizować swój stres i jego konsekwencje? Co powinien zrobić, kiedy dopadnie go choroba będąca następstwem jego funkcjonowania w roli opiekuna? Najczęściej będą to zaburzenia typu depresyjnego... Istnieje oczywiście prosta odpowiedź - powinien skorzystać z pomocy lekarza... ale... niezależnie od tego, że pomoc lekarza jest wskazana lub konieczna, wydaje się, że zjawisko jest jednak bardziej złożone...

Mają Państwo doświadczenie w tej kwestii? Znacie kogoś, jest takim nieformalnym opiekunem? Może ktoś z Was jest lub był w takiej sytuacji? Jeśli chcecie napisać, skomentować - nie wahajcie się. Zapraszam do zabrania głosu.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Wypalenie zawodowe - czy spada na nas znienacka?

Stało się, dopadło mnie całkowite wypalenie. Od paru dni siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić, kompletnie nie potrafię się zmusić do działania. Szef mnie ciśnie, bo klient się rzuca o terminy, a ja mam to w dupie, bo nawet gdyby mi przystawili teraz pistolet do głowy i powiedzieli: „pracuj, bo zastrzelę”, to bym odparł, że niech strzelają, bo i tak mam to w dupie, razem zresztą z całym światem.

co_to_za_taki_swiat
Forum gazeta.pl [25.05.12, 12:19]


Wypalenie to stan funkcjonowania, który narasta w czasie, latami. Kiedy się już objawia, a osoba wypalona zda sobie z tego sprawę, jest już chorobą. To nie jakieś tam „zmęczenie” – to poważna sprawa. Powszechnie używana na świecie, opracowana przez WHO, Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, klasyfikuje „Wypalenie się” jako jednostkę zakodowaną symbolem Z73.0. W opisie znajdziemy: Stan wyczerpania życiowego.

Christina Maslach, emerytowana profesor psychologii na University of California w Berkley, poświęciła swoje zawodowe życie badaniom procesów wypalenia – jest najważniejszym klasykiem zagadnienia. Ch.Maslach wyróżnia trzy składniki zawodowego wypalania się: (1) emocjonalne wyczerpanie, (2) depersonalizacja, (3) obniżenie oceny własnych dokonań.

Cytowany na początku fragment z Forum, ilustruje właśnie emocjonalne wyczerpanie – uczucie odpływu sił i pustki (Od paru dni siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić, kompletnie nie potrafię się zmusić do działania). W innej części swojego postu wskazuje na przyczyny tego stanu (Brak urlopu od 3 lat, praca 7 dni w tygodniu, nawał dodatkowych zleceń, brak snu. Przy poprzednim zleceniu w weekend nie spałem przez 24 godziny, teraz szykuje się to samo).

Nasz „bohater” opisuje z równą swadą kolejne objawy wypalenia – depersonalizację (cały mój etos zawodowy z czasów, gdy dotrzymany termin i dobra jakość to były świętości, poszedł się kochać - robię wszystko na odwal, byle tylko był akcept).

W depersonalizacji opisuje się obniżenie wrażliwości wobec innych, cyniczne patrzenie na innych ludzi, poczucie bezduszności i bezosobowości. To bardzo ważny objaw, który m.in. pozwala na zróżnicowanie wypalenia od zespołu przewlekłego zmęczenia (wg ICD-10, G93.3).

W końcu, nasz „bohater” ujawnia poczucie marnowania czasu i wysiłku na swoim stanowisku pracy, co zgrabnie nazywamy „obniżeniem oceny własnych dokonań” (Najchętniej zwolniłbym się z pracy w tej chwili, ale nie wiem, z czego będę żył. Wywalić mnie coś nie chcą, a może by mi dało kopa wreszcie do jakiegoś działania).

Smutna „spowiedź”… tym smutniejsza, że nasz „bohater” w innych fragmentach swojego postu nie wyklucza samobójstwa… Oj! Gruba rzecz…

Ale dlaczego on? Tego nie wiemy, bo nie znamy naszego „bohatera”, zaś jednorazowy post na forum, nie daje nam wystarczającego wglądu w niego samego i jego sytuację. Możemy jednak zasygnalizować, że niektóre osoby są bardziej narażone na wypalenie, niż inne. Są to m.in. osoby, których praca polega na stałym, intensywnym obcowaniu z innymi ludźmi i angażowaniu się w ich problemy. W języku angielskim nazywa się ich „human services” oraz „helping professions”. Będą to zatem nauczyciele, pracownicy białego fartucha (pielęgniarki, lekarze), osoby przewlekle opiekujące się osobami chorymi i niesamodzielnymi, ale też osoby pracujące w firmach (pracownicy recepcji, call center, customer service, przedstawiciele handlowi, sprzedawcy, pracownicy działów marketingu, pracownicy agencji reklamowych, graficy, web designerzy, content managerowie, itd.)… wszyscy, którzy „są komuś coś winni” i z największym przekonaniem uważają, że tak powinno być – czyli posiadacze osobowości typu A.

Co to jest ta „osobowość typu A”? Otóż, żyjący w latach 1849-1919 kanadyjski lekarz William Osler wysnuł przypuszczenie, że istnieje związek osobowości (typu zachowań) człowieka z występującymi u niego chorobami układu krążenia.

Anegdotycznie brzmi doświadczenie dwóch amerykańskich kardiologów (M.Friedman i R.Rosenman), którzy prowadzili ruchliwy gabinet lekarski. Zauważyli oni, że krzesła w poczekalni szybko się zużywają. Tapicer, który je naprawiał, zwrócił uwagę na niespotykany sposób zużycia krzeseł – tak, jakby pacjenci siedzieli tylko na skraju krzesła kurczowo trzymając się poręczy, jakby byli niespokojni i chcieli się jak najszybciej stamtąd wydostać. Wszystkie krzesła były zużyte w ten sam sposób. Ten niecodzienny „styl siedzenia” pacjentów kardiologicznych zwrócił uwagę Friedmana i Rosenmana na powiązanie między ich niespokojnym charakterem a problemami z sercem.

To doprowadziło do sformułowania cech opisujących typ zachowań A (osobowość A, wzór zachowania A), jako charakteryzujący się nieokiełznaną ambicją, potrzebą wysokich osiągnięć, niecierpliwością, współzawodnictwem i poczuciem nagłości.

Osoby takie funkcjonują w ciągłym pośpiechu, robią kilka rzeczy na raz, nieustanne rozmyślają o kolejnych punktach na liście „do zrobienia”, nierzadko prezentują brak aprobaty dla nawet najmniejszych opóźnień i niepunktualności. Charakterystyczne jest też dążenie do perfekcji, nadmierna ambicja, wysokie wymagania wobec siebie i innych oraz zamiłowanie do rywalizacji.

Niestety – jednym z głównych wyznaczników osobowości typu A jest też wrogość, agresja i niechęć wobec otoczenia, co przekłada się na brak zdrowych i stabilnych relacji z innymi ludźmi. Osoby reprezentujące ten typ traktują współzawodnictwo jako wyzwanie. Zazwyczaj funkcjonują one pod presją czasu i w nieustannej reakcji alarmowej (stres).

Osoby takie poznamy m.in. po tym, że są energiczne, nierzadko wybuchowe, mówią i chodzą szybko, gestykulują, w czasie dyskusji bardzo często przerywają rozmówcy. Widoczne bywa napięcie mięśni twarzy, a dłonie mogą być zaciśnięte.

O takich osobach mówiło się, że nie potrafią się relaksować. Kiedyś, zamiast odpoczynku wybierały nadgodziny w pracy, a gdy już decydowały się na urlop, doskwierało im poczucie winy.

Dzisiaj jest nieco inaczej. W czasach mody na zachowania równoważące (work-life balance), osoby takie chętnie korzystają z urlopów, ale nie potrafią odpoczywać – muszą zdobyć Kilimandżaro, albo pobiec w maratonie w Nowym Jorku. Żyją w przymusie funkcjonowania na wysokich obrotach.

Powyższy opis osoby z wzorcem zachowań A, przywołuje przed oczy dobrze znanego nam „pracoholika”, który w środowisku podobnym do niego (np. w korporacji) spełnia się zawodowo i uważa, że ma szansę osiągnąć sukces. Jednak ciągłe napięcie, drażliwość, konfliktowość zachowań, mogą prowadzić do obniżenia produktywności i tak naprawdę mogą utrudniać, a nie ułatwiać, wspinanie się po kolejnych szczeblach kariery. Najwyższą jednak ceną, jaką typ A płaci za sukces, jest utrata zdrowia.

Niestety, Friedman i Rosenman dowiedli, że zapadalność na choroby serca jest dwukrotnie częstsza u osób nastawionych na dążenie do perfekcji i żyjących w ciągłym pośpiechu. Dzisiaj, dzięki ogromnemu postępowi, jaki dokonał się w kardiologii, znacząco rzadziej mamy do czynienia z „chorobą dyrektorów”, jaką był zawał serca. Stosujemy profilaktykę, mamy do dyspozycji znakomity system (jeden z najlepszych w Europie) kardiologii interwencyjnej. Ludzie rzadziej – bardzo rzadko – umierają z powodu zawału serca. Zatem, ludzka uwaga skierowana na osoby A, przenosi się z serca na funkcjonowanie psychiczne. Ponieważ takie osoby umierają później i z innych przyczyn, mają czas, aby zademonstrować sobie i swojemu otoczeniu dolegliwości, które „w tamtych czasach” musiały ustąpić pierwszeństwa zawałowi i nie zdążały się ujawnić. Tutaj pojawia się m.in. pole obserwacji przewlekłego stresu i jednego ze skutków tegoż, mianowicie wypalenia.

Zanim jednak dopadnie Cię wypalenie… przeżyjesz coś jeszcze…

Najpierw, będziesz się starał(-a) sprostać zwiększonemu obciążeniu, następnie (po pewnym czasie) poczujesz się przeciążony(-a), na końcu – wyczerpany(-a). Pojawią się: napięcie, trudności z zasypianiem, lęk, drażliwość, niemożność skupienia się, drobne (na razie) problemy z pamięcią. Później pogłębią się zaburzenia snu (wielokrotne wybudzenia, przedwczesne wybudzenia z niemożnością ponownego zaśnięcia). Na wskutek niewyspania poczujesz się zmęczony(-a) i bez energii. Zauważysz, że boli Cię głowa. Będziesz odczuwał(-a) tzw. problemy zdrowotne: gastryczne, silne bicie serca, duszność, suchość w jamie ustnej, uczucie „kluski” w gardle, napięcie mięśni i bóle pleców, potliwość, zimne dłonie, czy częstomocz. Będzie Ci się wydawało, że to dolegliwości ciała, ale Twoje ciało tylko wyraża to, czego nie może wprost powiedzieć „dusza”…

Nie na darmo mówi się, że depresja boli – to „dusza” cierpi… W Psalmie (42,6) czytamy: Czemu rozpaczasz duszo moja i czemu drżysz we mnie?

Jeśli przeoczysz to, co mówi do Ciebie twoja „dusza” wyrażając się za pomocą ciała (tu: rozmaite w/w objawy), dotrzesz to kresu podróży – doświadczysz wypalenia… Młody Werter zwierza się nam: Nie mam siły wyobraźni, zrozumienia natury i wszystkie książki są mi wstrętne. Ostatecznie popełnia samobójstwo.

Zwróćcie przy tym uwagę, że „wypalenie” nie musi wiązać się tylko z pracą. Mówi się „wypalenie zawodowe”, ale wypaleniu ulega się pod wpływem różnych przyczyn, nie tylko zawodowych. Wypala się osoba, która opiekuje się inną osobą, np. przewlekle chorą, wypala się też osoba w intensywnej miłości (tu: ludowe porzekadło: Nagła miłość im gorętsza, tym szybciej stygnie). Jeśli osoba funkcjonuje w jakiejś określonej sytuacji, w której ulega intensywnej, przewlekłej presji, nie ma możliwości tej presji skompensować, jest zagrożona wypaleniem. Sytuacja zawodowa zaś, znakomicie zjawisko wypalenia ilustruje i – rzeczywiście – wypalenie zawodowe jest najczęściej występującym wypaleniem.

Nasz „bohater”, cytowany na początku zwierza się nam jednak: Najchętniej zwolniłbym się z pracy w tej chwili, ale nie wiem, z czego będę żył. Dalej pisze: Zawsze byłem dobry i może jeszcze kawałeczek pojadę na tej opinii, ale prędzej czy później dopadną mnie konsekwencje, choćby utrata pracy, a wtedy już w ogóle sobie z niczym nie poradzę i będę musiał skoczyć z okna.

Jak zatem uniknąć takiego „zderzenia ze ścianą”? Jak zapobiegać wypaleniu?

Po pierwsze – nie pozbawiaj się oparcia społecznego. (…) człowiek odbiera komunikat, który informuje go, że darzony jest uczuciem, że jest kochany, ceniony i uważany za wartościową osobę oraz, że jest współuczestnikiem systemu komunikacji międzyludzkiej i wzajemnych zobowiązań (…). Anegdotycznie mówi się – dlaczego taboret ma depresję? Bo nie ma oparcia.

Po drugie – naucz się rozpoznawać, jak reagujesz na różne sytuacje. Poznaj swoje emocje, nazwij je, naucz się je od siebie odróżniać. Pomoże Ci w tym psycholog.

Po trzecie – naucz się, jak zwiększać swoją odporność na stres, rozpoznawaj stresory i redukuj je (planuj), stosuj techniki redukcji napięcia (np. odroczenia i perspektywy), redukuj rangę problemów do właściwego im poziomu. Pomogą Ci w tym rozmaite lektury i szkolenia lub profesjonalny coaching.

Po czwarte – naucz się rozpoznawać wczesne objawy stresu. Nie wstydź się, nie wahaj się sięgać po pomoc – poradę psychologa, psychoterapię, a nawet leczenie u lekarza psychiatry. Wczesna interwencja oznacza mniejsze spustoszenie w Twoim życiu.

Po piąte – jeśli już „stanie się” i zdasz sobie sprawę, że właśnie skończyły się Twoje zasoby do dalszego działania – resztkami sił, ale biegnij do lekarza psychiatry. To może być sprawa życia lub śmierci.
Warto żyć.

Kończę ten tekst z nadzieją, że nigdy Cię to nie spotka.
Jeśli spotka to kogoś z Twojego otoczenia – reaguj, przyprowadź taką osobę do specjalisty.

A w ogóle… wolniej…


sobota, 15 października 2016

Pacjentka ginekologiczno-położnicza u psychiatry



  1. 75% kobiet doświadcza objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
    Zwykle są to pojedyncze objawy, wśród których może występować obniżenie nastroju. Objawy te występują zwykle w okresie 1 tygodnia przed okresem i ustępują w czasie jego trwania.
  2. W przypadku 3-8% kobiet objawy te osiągają skrajne nasilenie.
    Dołączają się lęk, napięcie, chwiejność afektu, rozdrażnienie, uczucie zmęczenia, bóle głowy i piersi. Objawy te powtarzają się z cyklu na cykl, występują w całej fazie lutealnej (od owulacji do menstruacji) i są tak silne, że zakłócają funkcjonowanie. Ten zespół objawów nazywamy przedmiesiączkowym zaburzeniem dysforycznym.
  3. U ok. 25-80% kobiet po porodzie występuje przygnębienie po porodzie.
    Jest to najłagodniejsza postać poporodowych zaburzeń nastroju - osiąga swoje maksimum w 5 dniu po porodzie i szybko ustępuje.
  4. 10-20% kobiet po urodzeniu dziecka cierpi z powodu depresji poporodowej.
    Objawy depresyjne narastają w ciągu 1-go miesiąca i (jeśli nieleczone) spontanicznie wycofują się w 3-6 miesięcy po porodzie.
  5. 0,1% położnic doznaje psychozy połogowej - najczęściej przebiegającej pod postacią objawów typowych dla zaburzeń afektywnych dwubiegunowych.
    Objawy narastają gwałtownie zazwyczaj w ciągu pierwszych dni po porodzie. W literaturze medycznej opisuje się również ich początek po kilku miesiącach od porodu. Psychoza połogowa może - rzadko - przybierać postać zaburzeń świadomości o typie majaczenia. W skrajnych przypadkach zachodzi ryzyko dziecio- lub samobójstwa.
  6. Nie istnieje związek menopauzy z zaburzeniami nastroju.
    Nie istnieją przesłanki, żeby łączyć przekwitanie (jako jedyną przyczynę) ze stanami depresyjnymi. Prawdopodobnie o wiele większe znaczenie niż samo klimakterium ma psychologiczna rola zakończenia życia płciowego.
  7. Po usunięciu gonad może występować zespół psychoendokrynologiczny.
    Charakteryzuje się on obniżeniem napędu, spadkiem popędu płciowego i obniżeniem nastroju.

*** NIE MUSISZ CIERPIEĆ ***

Leczenie i przyniesienie ulgi w cierpieniu jest możliwe. Można stosować suplementację, podawać leki łagodzące cierpienie, np. niektóre leki przeciwdepresyjne, skorzystać z psychoterapii, porady seksuologa, Twój lekarz psychiatra może na stałe współpracować z Tobą i Twoim lekarzem ginekologiem-endokrynologiem.


Jeśli doświadczasz opisanych powyżej dolegliwości nie zwlekaj.
Idź do lekarza psychiatry.
Brak działania, również jest działaniem - w tym przypadku na Twoją niekorzyść.
Działaj.


Znajdziesz mnie na  www.znanylekarz.pl | www.cpp.pl

Opracowano na podstawie: www.edukacjamedyczna.pl [dostęp 14.10.2016, godz. 23:50]

środa, 5 października 2016

Panie Doktorze, nie daję rady... (2)

Tymczasem w Polsce...


  • 72% stresujących się pracowników niepokoi reorganizacja pracy i niepewność zatrudnienia.
  • 66% czuje się nadmiernie obciążonych służbowymi obowiązkami.
  • 59% pada ofiarą niedopuszczalnych zachowań, takich jak mobbing.
  • 57% przy wypełnianiu zadań nie może liczyć na wsparcie ze strony przełożonych i kolegów.
  • 54% odczuwa niepokój i napięcie w miejscu zatrudnienia.

Źródło: www.hrnews.pl (https://goo.gl/s52Rol)
dostęp 05.10.2016;  04:30


Długotrwały stres powoduje przewlekłe wzmożenie napięcia układu współczulnego, a więc tej części autonomicznego układu nerwowego, która odpowiada za przygotowanie naszego organizmu do walki lub ucieczki...

To make the long story short... u większości osób kończy się to pojawieniem się niewystępujących wcześniej objawów:


  • uogólnione uczucie uporczywego niepokoju
  • rozdrażnienie
  • stałe uczucie zdenerwowania
  • napięcie mięśniowe (drżenie kończyn, ból karku, ból pleców)
  • dyskomfort w nadbrzuszu
  • przyśpieszone bicie serca
  • uczucie duszności
  • bóle w klatce piersiowej
  • strach przed śmiercią
  • nadmierne pocenie się
  • zawroty głowy
  • poczucie nierealności własnej osoby lub części własnego ciała
  • poczucie nierealności otoczenia
  • obawa przed chorobą psychiczną
  • uczucie "utraty kontroli"
  • natrętne i nieuzasadnione obawy, że "coś się wydarzy"


...albo...


  • obniżenie nastroju, przygnębienie
  • zmniejszenie aktywności
  • ubytek energii, zmęczenie, spowolnienie
  • zmniejszenie zakresu zainteresowań
  • zaburzenia snu, wczesne budzenie się
  • zmniejszenie zainteresowania przyjemnością
  • obniżenie zdolności do przeżywania przyjemności
  • zmniejszenie odczuwania przyjemności
  • zmniejszenie zainteresowania seksem, zmniejszenie libido
  • obniżona zdolność do koncentracji uwagi
  • niewystępujące wcześniej "problemy z pamięcią"
  • obniżenie apetytu, ubytek masy ciała
  • zmniejszona samoocena, pewność siebie, poczucie małej wartości
  • poczucie winy
  • uczucie cierpienia z powodu występujących objawów
  • coraz trudniejsze radzenie sobie z różnymi obowiązkami
  • objawy wytwórcze - omamy, urojenia
  • myśli samobójcze, próby samobójcze


Jeżeli doświadczyłeś tych objawów...
Jeśli "od pewnego czasu" objawy te nie ustępują lub falują (pojawiają się i zanikają, wzmagają się i łagodnieją)...
Jeśli tych objawów jest dwa lub więcej...

Powinieneś skonsultować się ze specjalistą.
Wczesne rozpoznanie i rozpoczęcie leczenia zwiększa Twoje szanse na uniknięcie poważniejszych problemów w przyszłości.

Znajdziesz mnie na  www.znanylekarz.pl | www.cpp.pl

wtorek, 20 września 2016

Panie Doktorze, nie daję rady... (1)

Wróciłaś z wakacji... właściwie pojechałabyś jeszcze raz, może najlepiej sama, bo jednak nie wypoczęłaś... zbliża się koniec roku, być może już widzisz, że tegoroczne rezultaty mogą nie zachwycać. Już od pewnego czasu nie jest tak, jak powinno być.

  • Jakiś czas temu pojawiły się kłopoty ze snem... budzisz się w nocy, nierzadko zlana potem, serce Ci wali, nie możesz ponownie zasnąć... dobrze, że masz w domu tabletki, które kiedyś lekarz przepisał Twojej babci...
  • Niedawno, spiesząc się zatrzasnęłaś bagażnik samochodu i pobiegłaś do biura... szczęście, że samochód stał na firmowym parkingu... wracasz, a kluczyk tkwi w stacyjce...
    "Jak mogłam?" pytasz sama siebie...
  • Dzwoniła "pani" ze szkoły, mówiła, że Twoje dziecko sprawia kłopoty...
    "Moje dziecko? niemożliwe... co jest?"
  • O rany! jutro imieniny Agaty...
    "Nic nie mam... dobra... Galeria jest czynna do 22:00, powinnam zdążyć kupić jakąś książkę i butelkę dobrego wina... nie... może dwie butelki... wypiję dzisiaj lampkę przed snem, kiedy oni wszyscy już będą w łóżkach..."
  • Na imprezie u Agaty wyglądasz dobrze. Spięłaś się... przecież NIKT nie może się zorientować, że nie dajesz rady...

Chcesz wiedzieć, co będzie dalej?

Najpierw wyjaśnię Ci, że pobudka w środku nocy nie jest czymś normalnym.
W scenariuszu, który opisałem, to typowy "alarm" lękowy. Świadczy o tym pobudzenie układu nerwowego autonomicznego, wyrażające się nadmierną potliwością i kołataniem serca. Lęk może generować znacznie więcej objawów somatycznych (wyrażających się poprzez ciało). Mogą to być: dławienie w gardle, trudności z połykaniem (uczucie "kluski" w gardle), przyśpieszenie oddechu, wzmożone napięcie mięśni (szczególnie karku, pleców), bóle i zawroty głowy, drżenie mięśni, uczucie niepokoju, zimne dłonie, itd.

"Ale co to za diabeł ten lęk? Przecież ja się nie boję."
Otóż lęk, to nie to samo, co strach, obawa... jest to stan emocjonalny pojawiający się w odpowiedzi na zbliżające się potencjalne lub rzeczywiste niebezpieczeństwo (np. niekorzystny obrót spraw). Kiedy już sobie uświadomisz istotę swojego lęku, dostrzeżesz (nazwiesz to), że jest to uczucie przykre, nieprzyjemne, zazwyczaj nieustające lub falujące, a jego ewidentna, bezpośrednia przyczyna nie jest możliwa do uchwycenia. Czasami na opisanie lęku pacjenci używają słów: napięcie, niepokój, skrępowanie, zagrożenie. Mówią, że bywają rozdrażnieni "bez powodu", nierzadko narzekają na trudności w skupieniu uwagi "nie mogę się skoncentrować, czytam dwie strony i myśli mi uciekają", bywają nadmiernie czujni (lęk antycypacyjny). Twoje funkcjonowanie się pogarsza, czujesz się zmęczona, mniej wypoczęta, chwile relaksu nie przynoszą już takiej ulgi jak kiedyś...

"Co będzie dalej?"
Masz dwa wyjścia...
  1. Możesz zrozumieć to, że rozwija się w Tobie zaburzenie, wymagające jakiejś profesjonalnej interwencji... to zaburzenie samo nie zniknie. Możesz udać się po pomoc do lekarza psychiatry lub do psychologa. Zapewne wcześniej lub później lekarz psychiatra skieruje Cię również do psychologa, a psycholog do lekarza. Profesjonalna pomoc osobom, które cierpią z powodu zdrowotnych skutków ekspozycji na stres, polega na łączeniu tych dwóch podejść: lekarskiego i psychologicznego. Jeśli zgłosisz się nie zwlekając i wcześniej rozpoczniesz leczenie, Twoje szanse na opanowanie sytuacji są większe.
  2. Jeśli zaś podejmiesz inną decyzję i nie zgłosisz się po profesjonalną pomoc, Twoje zaburzenie lękowe będzie się rozwijało i utrwalało. Wiele osób radzi sobie z tym przy pomocy "lampki wina" albo "kufelka piwa". To niestety rodzi zagrożenie utraty kontroli nad tymi "lekarstwami"... to one mogą przejąć kontrolę nad Tobą i Twoimi decyzjami... nad Twoim życiem. Jeśli jednak jesteś bardziej odporna i "dasz radę", stajesz się zagrożona dotarciem do takiego punktu na mapie, który nosi nazwę "wypalenie". Gdzieś po drodze, będziesz się zmagać z depresją (zapewne trafisz wtedy do lekarza). Może też przyjść taki moment w Twoim życiu, kiedy pomyślisz sobie, że masz wszystkiego dość... bez względu na wszystkie okoliczności...

Jeśli więc, czytając ten tekst, poczułaś, że niektóre fragmenty brzmią znajomo... jeśli doświadczasz objawów fizycznych, płynących z Twojego ciała... czujesz, że się nadmiernie wycofujesz, odpuszczasz i nie jesteś z tego zadowolona,.. albo odwrotnie - jesteś lub bywasz rozdrażniona, zdarza Ci się być silnie wzburzoną, wręcz agresywną, zaczynasz używać języka, którego nie uchodzi... nie jesteś zadowolona ze swoich osiągnięć... czujesz się wyczerpana... nic Cię nie cieszy... czujesz, że Twoje uczucia, emocje są mniej barwne, mniej intensywne, niż kiedyś... coraz gorzej sama się oceniasz... albo miewasz (nieuzasadnione) poczucie winy...

NIE ZOSTAWAJ Z TYM SAMA
PRZYJDŹ DO LEKARZA
lub
PRZYPROWADŹ SWOJEGO PARTNERA

*********************************************************************************

44 najbardziej stresujące sytuacje

1.  śmierć współmałżonka
2.  rozwód
3.  separacja lub rozstanie
4.  pobyt w więzieniu
5.  śmierć bliskiego członka rodziny
6.  ciężka choroba lub wypadek z uszkodzeniem ciała
7.  ślub
8.  zwolnienie z pracy / bezrobocie
9.  pojednanie się z małżonkiem
10.  przejście na emeryturę
11.  znacząca zmiana st. zdrowia lub zachowania członka rodziny
12.  ciąża
13.  trudności seksualne
14.  pojawienie się nowego członka rodziny
15.  poważna zmiana w pracy lub reorganizacja firmy
16.  zmiana statusu finansowego
17.  śmierć bliskiego przyjaciela
18.  zmiana stanowiska pracy
19.  konflikty w rodzinie
20.  wysoki kredyt lub poważne obciążenie hipoteki
21.  problemy z hipoteką / odmowa kredytu
22.  napad, kradzież, włamanie
23.  awans w pracy lub degradacja stanowiska
24.  syn / córka opuszcza dom rodziny
25.  kłopoty z teściową / teściem
26.  wybitne osiągnięcia osobiste
27.  podjęcie lub utrata pracy przez współmałżonka
28.  rozpoczęcie lub zakończenie nauki
29.  znacząca zmiana warunków życia
30. znacząca zmiana nawyków osobistych np. jedzeniowych
31.  kłopoty z szefem
32.  zmiana godzin lub warunków pracy
33.  zmiana miejsca zamieszkania
34.  zmiana szkoły
35.  znacząca miana rozrywek
36.  znacząca zmiana aktywności religijnych
37.  znacząca zmiana kontaktów towarzyskich
38.  niewielka pożyczka
39. znacząca zmiana przyzwyczajeń dotyczących snu
40. znacząca zmiana dotycząca kontaktów z rodziną
41.  znacząca zmiana sposobu odżywiania się
42.  urlop
43.  święta spędzone z rodziną
44.  niewielkie wykroczenie prawne